Recenzja filmu

DAU. Natasza (2020)
Ilya Khrzhanovskiy
Jekaterina Oertel
Natalia Berezhnaya
Olga Shkabarnya

Radzieckie uniwersum

Kamera Jürgena Jürgesa, nagrodzonego Srebrnym Niedźwiedziem na Berlinale, niemal nie odrywa od protagonistki wzroku: śledzi bohaterkę w pracy, obserwuje jej przepychanki z młodszą pomocnicą,
Radzieckie uniwersum
Z perspektywy czasu początki projektu DAU wyglądały dość skromnie. Zaczęło się od pitchingu na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Amsterdamie, ale wkrótce pomysł Ilji Chrzanowskiego na film oparty na biografii Lwa Landaua ewoluował w zupełnie niespodziewanym kierunku. Najpierw dokonano rekonstrukcji Instytutu Problemów Fizycznych Akademii Nauk ZSRR, w którym przez trzy dekady, do 1968 roku, pracował laureat Nagrody Nobla. Później wybudowany na terenie zamkniętej pływalni w Charkowie ośrodek badań na trzy lata stał się domem dla ekipy filmowej, setek aktorów (w tym naturszczyków), tysięcy statystów oraz matematyków, fizyków, artystów i filozofów. I tutaj właśnie ujawnia się ogromna skala wizji artystycznej rosyjskiego reżysera.

Zaangażowani w ów projekt przenieśli się w czasie do Rosji Radzieckiej, a w okresie 2009-2011 w przyspieszonym tempie "przeżyli" w niej trzydzieści lat, przejmując tryb życia, sposób odżywiania i styl ubierania typowy dla czasów Landaua. Nie było tu oczywiście mowy o korzystaniu ze współczesnych mediów; źródłem wiedzy była jedynie rozpowszechniana w wewnętrznym obiegu gazeta, skupiająca się na codzienności hermetycznej społeczności. Zakrojone na niespotykanie szeroką skalę performance, psychodrama oraz eksperyment społeczny w jednym zapiszą się w historii jako największy jak do tej pory plan filmowy w Europie. Celem skomplikowanego przedsięwzięcia było przedstawienie funkcjonowania jednostki w sferze prywatnej, społecznej i zawodowej, determinowanego na każdym z tych pól przez system totalitarny. Z siedmiuset godzin materiału zmontowano już kilkanaście filmów, składających się na swego rodzaju uniwersum. Dwa spośród nich, "DAU. Degeneracja" i "DAU. Natasza", zaprezentowano na tegorocznym Berlinale. Co ciekawe, Chrzanowski – w myśl idei "The first cinematic project about isolation, filmed in isolation, for people in isolation" – także na oficjalnej stronie projektu udostępnił niektóre rozdziały opowieści.

Z takim bagażem informacji na temat rozmiaru projektu DAU trudno myśleć o "Nataszy" tylko w kategoriach autonomicznego dzieła, chociaż bez wątpienia jako takowe się broni. Chrzanowski i Oertel przyglądają się tu wycinkowi z życia tytułowej bohaterki (Natalia Berezhnaya), właścicielki kantyny w instytucie. Motyw eksperymentów i ekscytującego przełomowego odkrycia pozostaje tu w cieniu – jak mogłoby się wydawać – mniej interesującego życia samotnej kobiety, na której barkach spoczywa jednak ciężar całej fabuły. Kamera Jürgena Jürgesa, nagrodzonego Srebrnym Niedźwiedziem na Berlinale, niemal nie odrywa od protagonistki wzroku: śledzi bohaterkę w pracy, obserwuje jej przepychanki z młodszą pomocnicą, podgląda w trakcie (ponoć niesymulowanego) seksu. Długie ujęcia zarejestrowane na taśmie 35 mm pozwalają należycie wybrzmieć słowom i emocjom bohaterów, unaoczniają bezsens i chaos egzystencji postaci, a także wzmacniają haptyczny wręcz wymiar odbioru dzieła.

W bazującej na pewnej umowności i eliptycznej strukturze filmu (dającej się zapewne wyjaśnić sposobem realizacji, w którym sporą rolę odegrała improwizacja) najwięcej miejsca zajmują pijackie spędy. Fajrant zawsze równa się suto zakrapianej kolacji, bazującej na bufetowych zapasach, a punkt zwrotny w badaniach kończy się brataniem z naukowcami i flirciarskimi próbami ominięcia bariery językowej w kontaktach z Lukiem (Luc Bige). Wódka i szampan leją się strumieniami, a alkoholowe opary otępiają zmysły. Intensyfikują się jednak emocje, co widać zwłaszcza na przykładzie najciekawszej ekranowej relacji – Nataszy i Olgi (Olga Shkabarnya). Sfrustrowana dojrzałość spotyka się tu z frywolną młodością, nienawiść i rozdrażnienie mieszają się z życzliwością i czułością; Berezhnaya i Shkabarnya z powodzeniem zresztą uwiarygodniają te nieprzewidywalne amplitudy uczuć.

W centrum mimo wszystko pozostaje egzystencjalna szarpanina Nataszy, którą czasem udaje się zagłuszyć irytującym śmiechem Olgi lub utopić w kieliszku wina. Czara goryczy w końcu się przelewa, a momentowi słabości bohaterki widz przygląda się jak intruz, ukrywający się pomiędzy ladą a stołami w kantynie. W zamkniętej przestrzeni (akcja przenosi się na zewnątrz tylko raz), zagospodarowanej przez świetną scenografię Denisa Shibanova, kobietą wstrząsa szloch, jakiemu poddaje się tylko w chwili całkowitej samotności. O beznadziei i monotonii życia postaci nie decydują same realia komunistyczne – ale i władza w swoim czasie upomni się o Nataszę. Konfrontacja z systemem nie przebiegnie jednak w sposób tak przewidywalny i jednoznaczny, jak można by zakładać; kobieta bowiem gra w tę grę już zbyt długo, żeby potknąć się o jej podstawowe zasady.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones